Dziurawe przedwiośnie
Ta zima dla dróg jest szczególnie niełaskawa. Widać to po liczbie dziur w asfaltowych nawierzchniach. Drogowcy łatają je „na zimno” i z niepokojem czekają następnego ranka. Każde „przejście przez zero” temperatur nocnych i dziennych, w połączeniu z wilgocią, wsiąkającą w spękane nawierzchnie, skutkuje tysiącami „mikroeksplozji”. Nie ma surowszego i bardziej obiektywnego egzaminu jakości nawierzchni, niż polska zima.

Każdego dnia na wielkopolskie drogi krajowe wyjeżdżają w trybie alarmowym ekipy remontowe z rejonów i zaklejają nowopowstałe dziury. Używają do tego mas asfaltowych na zimno. To doraźne działania, bywa, że mało skuteczne, ale w takich warunkach pogodowych trudno, lub wręcz nie sposób byłoby dopełnić wymogów technologicznych gruntownego remontu: wycinania, czyszczenia i łatania na gorąco. Na wiosenne naprawy przejdzie czas dopiero po rozmarznięciu gruntu.


Dziury powstają przede wszystkim na nawierzchniach, które na skutek długotrwałej eksploatacji obfitują w spękania. Tymi szczelinami woda przedostaje się w głąb warstwy bitumicznej i tam, pod wpływem wahań temperatury na przemian kurczy się i rozszerza, co skutkuje odrywaniem się kawałków asfaltu i powstawaniem wybojów. Najwięcej dziur pojawia się na drogach najbardziej „zmęczonych”, po których przetacza się najwięcej ciężkich pojazdów, i które już kilkanaście, lub dwadzieścia kilka lat nie widziały remontów.


Najwięcej dziur w Wielkopolsce jest na „jedenastce”, między Krzesinami a Kórnikiem, i na nie remontowanych odcinkach tej drogi między Ostrowem i Kępnem, na „ósemce” między Wieruszowem a Sycowem, na „dwójce” za Koninem, w stronę Koła i Kłodawy.


Dwujezdniowa „jedenastka” do Kórnika nie była remontowana od początku jej istnienia – od końca lat siedemdziesiątych. Dwójka jest każdego dnia masakrowana przez tysiące Tirów. Dziury prawie się nie zdarzają na nawierzchniach wykonanych rok, dwa, trzy lata temu, a także na drogach o małym ruchu, zwłaszcza pojazdów ciężarowych.


Jeszcze nie czas na podsumowania; zima wciąż trwa. Jednak drogowcy spodziewają się, że szkód zimowych będzie tej wiosny znacznie więcej do usunięcia niż przeciętnie w latach poprzednich. Mniej pieniędzy zostanie na gruntowne remonty i modernizacje. Pocieszające jest tylko, że najbardziej dotknięta szkodami zimowymi „jedenastka” od kwietnia ma być poddana przebudowie – na drogę ekspresową od Krzesin do Kórnika. To, co zniszczyła przyroda, i tak zostanie wkrótce rozebrane.

dziury1.jpg
"Dwójka" na wlocie do Paprotni, na odcinku między Koniem i Kołem, ma bardzo "zmęczoną" nawierzchnię, pełną spękań i kolein - jest szczególnie podatna na zimowe zniszczenia