Nieprawidłowym, a tym samym niemożliwym do współfinansowania ze środków UE jest według Komisji Europejskiej zwiększanie kwoty kontraktu w stosunku do umowy podstawowej, czego oczekiwał od Generalnej Dyrekcji irlandzki partner (SRB oraz SIAC). Brak zgody GDDKiA na dopłacanie do kontraktów jest działaniem chroniącym wysoki poziom unijnych refundacji. Dzięki temu Polsce nigdy nie groziło i nie grozi odebranie dotacji unijnych przeznaczonych na finansowanie budowy autostrad.
Projekty realizowane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko przyniosły już Polsce refundację na poziomie ponad 25 miliardów złotych od początku realizacji tego programu, tj. od 2007 roku. To wyraźnie pokazuje, że GDDKiA wie, jak prawidłowo realizować zadania, by jak najwięcej i w możliwie krótkim czasie wykorzystywać unijne środki.
Potwierdzają to zresztą wyniki licznych kontroli przeprowadzanych w GDDKiA. Od 2010 roku projekty GDDKiA są kontrolowane nie tylko przez krajowe instytucje takie jak: NIK, UKS, CUPT, MRR, MTBiGM, ale także przez Europejski Trybunał Obrachunkowy, Komisję Europejską, czy Agencję Wykonawczą TENT. Audytowany był również kontrakt A4 Tarnów – Rzeszów. Żadna z tych kontroli nie stwierdziła nieprawidłowości po stronie GDDKiA. Sposób rozliczania wydatków został oceniony jako prawidłowy.
Gdyby GDDKiA przystała na propozycję irlandzkiego partnera, zarówno w przypadku realizacji autostrady A4 Tarnów-Dębica (SIAC), jak i realizacji projektu A1 Toruń-Kowal (SRB) i dopłaciła do podpisanej już umowy, złamałaby naczelną zasadę wytycznych Ministerstwa Rozwoju Regionalnego określającą, które wydatki uznaje się za niekwalifikowalne, a więc nie podlegające refundacji.
Otóż zgodnie z punktem 6.4.2 Wytycznych w sprawie kwalifikowania wydatków
w ramach POIS, niekwalifikowalne są wydatki będące wynikiem:
Na wniosek irlandzkich wykonawców, firm SIAC i SRB, Komisja Europejska poprosiła Polskę o informacje na temat realizacji inwestycji drogowych. Ponieważ fakty mówią same za siebie, jesteśmy przekonani, że kontrola Komisji Europejskiej stanie się forum, na którym będzie przestawione stanowisko obu stron, a nie jedynie jednostronne wykonawcy. Wykonawcy, który zresztą nie wywiązywał się z podstawowego obowiązku, jakim jest realizacja zobowiązań wobec swoich podwykonawców.