Jaki jest dotychczasowy bilans zimy na wielkopolskich drogach krajowych?
Zarówno opady śniegu, jak i niespotykany od lat mróz nie spowodowały większych przeszkód w ruchu drogowym. Szczęśliwie udało się usunąć nabój śnieżny z większości nawierzchni, zanim temperatura spadła do minus dwudziestu kilku stopni. Dlatego śliskość pośniegowa specjalnie kierowcom nie dokuczyła. Tam, gdzie wystąpiła, wielkopolscy drogowcy musieli użyć najcięższej artylerii – chlorku wapnia. To substancja sześć razy droższa od soli i o tyleż razy bardziej agresywna, zarówno dla lodu, jak i asfaltu, i niestety także dla blach samochodów. Zrozumiałe, że sięga się po nią niechętnie, tylko tam, gdzie lód na jezdni zagraża bezpieczeństwu ruchu.
Gwałtowne zmiany temperatur i ciśnienia wróżą opady śniegu i silne wiatry, czyli zamiecie śnieżne. Ich skutki mogą być gorsze dla kierowców niż sam mróz. Walka z zaspami, przy nieustającym wietrze może być na odsłoniętych odcinkach dróg walką z wiatrakami.
Jednak najbardziej drogowcy obawiają się gwałtownego ocieplenia. Gdyby przyszło, woda na jezdniach przenikając przez spękania zamarznie, na skutek przemarznięcia ziemi i będzie rozsadzać asfalt. To może być najtrudniejszy egzamin dla drogowców – zarówno tych, którzy nawierzchnie w poprzednich latach kładli, jak i tych, którzy je będą zmuszeni łatać.
To czarny scenariusz. Może jednak zima będzie łaskawa i oszczędzi nam gwałtownej huśtawki temperatur przez zero – sytuacji, która jest największym wrogiem asfaltowych nawierzchni.
Ten atak zimy wygrali drogowcy, zdążyli usunąć większość śniegu z jezdni, zanim gwałtownie spadła temperatura. Na zdjęciu pługi na "dwójce" w rejonie Kłodawy